wtorek, marca 31, 2015

Violetta- koncert, Meet&Greet- jednym słowem cały wyjazd

Hej. W tym poście możecie przeczytać o moim ,,polowaniu" na obsadę, o mieszkaniu z nimi w jednym hotelu i o mojej przejażdżce windą z Clarą Alonso i Diego Dominquezem. Ciekawi? Zapraszam do rozwinięcia
Wyjazd
W sobotę rano wstałam , spakowałam ostatnie drobiazgi i wraz z rodzicami wyruszyłam w trasę, która minęła bezproblemowo. : D. 
Po kilku godzinach dojechaliśmy do Łodzi. Po kilkunastu minutach jazdy dojechaliśmy pod hotel Double Tree by Hilton.  Od razu zauważyliśmy grupkę dziewczyn, które stały pod wejściem i trzymały pamiętniki. Domyśliłam się, że w tym hotelu zatrzymała się obsada. Moje przypuszczenia okazały się słuszne! Byłam wniebowzięta !





Pierwsze spotkanie
Po krótkim odpoczynku w pokoju zeszłam na obiad. Kilka stolików dalej siedziała grupka , która nie mówiła po polsku. Obok stolika stał chłopak, przypominający Facundo Gambande (Maxi). Po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdziłam z całą pewnością , że to on. Facundo i dwie inne dziewczyny odeszli na chwilę do recepcji. Ja i kilka innych dziewczyn z restauracji nieśmiało poszłyśmy za nimi. Okazało się, że te dziewczyny to Justyna Bojczuk (Matylda) i Alba Rico (Naty). Z tej trójki najmilszy był Facu- pierwszy się witał, był pogodny i przyjazny (mimo, że przyjechali raptem 40 minut temu). Wzięłam autografy, zrobiłam zdjęcia i chwilę z nimi porozmawiałam ( z Albą i Facu po angielsku, a Justyną oczywiście po polsku). Ale to nie był koniec moich przygód !
  

                                             

Dalsze przygody (bardzo ekscytujące)
Po obiedzie wybrałam się z rodzicami do łódzkiej galerii- Manufaktury. Byliśmy tam tylko godzinę , ponieważ bardzo chciałam już wracać do hotelu, by razem z innymi V- lovers czekać na autografy. I dobrze, że tak wcześnie wróciliśmy. Gdy wróciliśmy drzwi główne były już zamknięte , tyle fanek się zgromadziło. Ochroniarze rozstawili barierki , a hol pękał w szwach. Siedzieliśmy w restauracji , gdy nagle rozległ się straszny pisk. Wszystkie pobiegłyśmy pod bar, który znajdował się w drugim końcu korytarza. W środku stał Diego Dominquez! Wyszedł do nas, rozdał autografy i zrobił zdjęcia, ale to wszystko bez serca. Może był zmęczony?
 

                                                                                              

Kilka godzin później dziewczyny znowu zapiszczały. Natychmiast tam pobiegłam. Na dworze stał Samuel Nascimiento  i rozdawał autografy! Za kilka minut wszedł do środka i zaczął pozować , robić miny, podpisywać się . Podeszłam do niego , przywitałam się i wzięłam autograf, zrobiłam zdjęcie. Na koniec Samu przytulił mnie i dał buziaka .
                                                      
Ja i kilka V- lovers z którymi się najbardziej zżyłam i brat jednej z nich pojechaliśmy na 10 piętro na którym mieściła się siłownia  
( Diego był w dresie , więc uznaliśmy że może tam jest). Gdy wychodziliśmy właśnie mijał się z jakąś kobietą. Na początku nas zatkało, ale za sekundę się otrząsnęliśmy i podeszliśmy. Była to bowiem Clara Alonso! Dała nam autografy ( zdjęć nie mamy , bo na korytarzu było bardzo ciemno) i zaczęli z Diego wsiadać do windy, więc pobiegliśmy za nimi, bo w końcu raz się żyje! Clara cały czas się uśmiechała i była tak miła jak w serialu. Gdy wysiadała pożegnała się. Gdy zjechaliśmy na dół restauracja była zasłonięta kurtyną , a dziewczyny cisnęły przy niej. Dowiedzieliśmy się , że Justyna i Mercedes Lambre    (Ludmiła )
właśnie jedzą kolację. Pod koniec Mechi na sekundę wyszła i dała parę grafów. Byłam wśród tych szczęśliwców. Gdy już mieliśmy znów jechać na górę, nasi rodzice zawołali za nami , że jest już 23.00 i mamy wracać do pokoi. To był bardzo udany dzień, a przede mną był jeszcze koncert!
Koncertowa niedziela
Nie będę opisywać mojej niedzieli, bo długo by opowiadać. Około 15.30 pojechaliśmy na arenę. Weszliśmy do korytarza , na którego drugim końcu była kurtyna, a na lewo sale. W jednej z tych sal miał się odbyć Meet&Greet . Czekałam wraz z mamą około 10 minut , w czasie których nawiązałam nowe znajomości. Weszliśmy na salę i usiedliśmy na krzesłach. Naprzeciw nas siedziała Tini, Mechi, Jorge, Ruggero i Facu. Całe spotkanie trwało ok. 45 minut.   Po kolei podchodziliśmy po autograf i zdjęcia.Wszyscy mnie przytulali ( szczególnie cenny był przytulas i buziak od Jorge). Gdy do niego podeszłam i przywitałam się powiedział do mnie po polsku Cześć! Potem okazało się, że nauczyli się paru słów po polsku i krzyczeli do nas w czasie koncertu. Kawałek Te esperare Jorge śpiewał patrząc na mnie! W czasie koncertu cała obsada machała i puszczała całusy. PS. Na ostatnim zdjęciu widzicie mamę Tini. Otóż ona, jej tata i brat pojechali z nimi w trasę i razem ze mną mieszkali w hotelu. Poniżej macie zdjęcia z Meet&Greet, koncertu i z hotelu. I to tyle w tym poście. Jak wam się podobał? Chcecie takich więcej? Czekam na wasze opinie.


















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz